Alkoholizm i alkoholik oczami Anety
Alkohol towarzyszył mojej rodzinie praktycznie od samego początku.
Jednym z moich pierwszych wspomnień jest to, jak mój tata przewraca się w salonie na kredens, a mama krzyczy. Pamiętam, że przestraszyłam się, ale potem uznałam to za całkiem śmieszne. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, co to jest piwo czy wódka, mama tłumaczyła, że tata od czasu do czasu jest “chory”.
Ojciec był typowym alkoholikiem wpadającym w pijackie ciągi. Nie pił ciągle, ale gdy zaczynał – nie umiał przestać. Gdy był trzeźwy, był najcudowniejszym tatusiem na świecie. Często zabierał mnie i starszych braci na ryby nad lokalne jezioro. Nie mogę też powiedzieć, że na trzeźwo nie dbał o rodzinę i mamę.
Zmieniało się to, gdy trafił na ciąg, zazwyczaj wywołany jakimś świętem – imieninami, sylwestrem, jakąkolwiek imprezą z alkoholem. Tata nie był takim alkoholikiem, który upija się po pracy – gdy był w ciągu, nie pracował w ogóle, tylko chlał codziennie. I tak przez dwa tygodnie, miesiąc, aż trzeźwiał i wracał do normy. Miał własną firmę budowlaną, gdyby nie to, pewnie szef by go wyrzucił po pierwszym ciągu picia.
Nałóg taty sprawił, że nienawidziłam świąt – Bożego Narodzenia, Sylwestra, urodzin. Zawsze wiązały się z ruletką: czy w tym roku znowu będzie ciąg po przyjęciu? Zdarzały się lata, w których tata był pijany po imprezie sylwestrowej, ale później trzeźwiał, szedł do pracy i ciąg nie następował. Ale zdarzało się, że nie trzeźwiał aż do Wielkanocy.
Mniej więcej z tego roku, w którym chodził pijany do kwietnia mam wspomnienie tego, jak zapakował nas – mnie i braci – do samochodu, bo wymyśliło mu się, że “jest złym ojcem i musi nam coś kupić”. Był całkiem pijany, a mamy nie było w domu. Cud chyba sprawił, że nie spowodował wypadku. Było ciemno, gdy jechaliśmy do jakiegoś marketu, pamiętam ostry zapach alkoholu i awanturę ze starszym bratem w markecie. Ojciec wtedy pokupował nam jakieś zabawki, książki, gry, ale chciałam tylko wrócić do domu, bo czułam straszny wstyd. Wszyscy w supermarkecie widzieli, że jest całkiem pijany, nikt jednak nie wezwał policji. Po powrocie mama zrobiła kolejną awanturę, ale nie za picie, ale za wydanie olbrzymiej kwoty pieniędzy. Zawsze w czasie ciągu było kiepsko z pieniędzmi, ojciec wydawał olbrzymie kwoty na alkohol.
Mama nigdy nie powiedziała o tacie złego słowa, nawet wtedy, gdy po pijaku zdradził go z równie pijaną żoną kolegi. Potem ten kolega do nas przyszedł, także pijany. Miałam jakieś 13 lat, wyszłam wtedy z domu, bo na korytarzu tylko leciały “kurwy”.
Typowym rytuałem moim i braci było sprawdzanie, czy są butelki po wódce na korytarzu. Gdy tata był w ciągu, zawsze stały tam, czekając, aż mama przyjdzie z pracy i je wyrzuci. Jeśli ich nie było przez kilka dni, oznaczało to, że tata najpewniej wróci do normalności. I to też nie było pewne, czasami przychodzili do niego koledzy i znowu go wyciągali na wódkę.
Po tych wszystkich latach nie potrafię normalnie podchodzić do alkoholu. Robi mi się niedobrze na sam zapach, widok pustych butelek, puszek po piwie. Całe szczęście, mój mąż o tym wie i pije rzadko i tylko, gdy mnie nie ma w domu. Z mojej rodziny tylko ja nie jestem teraz alkoholiczką, obaj bracia piją jak ojciec. Zerwałam z nimi kontakty – nie chcę skończyć jak mama, które przez całe życie zajmowała się alkoholikiem.