Współuzależniona – to ja?
Pochodzę z rodziny z problemem alkoholowym. Mój ojciec był przemocowcem, bił zarówno mnie, jak i mamę. Gdy miałam 17 lat chciałam się tylko wyrwać wreszcie z domu.
W liceum poznałam jego – dużo starszego (miał 31 lat) kolegę znajomego. Był mną zainteresowany, co w jakimś stopniu mi imponowało. Czułam się przez to bardziej dorosła, dla niego rzuciłam swojego chłopaka. Myślałam, że to właśnie ten dorosły mężczyzna da mi jakąś przyszłość, a nie ktoś w moim wieku. Miał samochód, pracę.
To nie tak, że od razu chciałam się do niego przeprowadzić czy coś. Jednak on bardzo nalegał na seks. Nie byłam pewna, ale że nie byłam już dziewicą, to pomyślałam, że się zgodzę, w końcu może mnie rzucić dla takiej, która go chciała. Zaszłam w ciąże po trzech miesiącach znajomości. Mój ojciec wpadł w szał, wyzywał mnie od kurw, dziwek itd. Natychmiast przeprowadziłam się do narzeczonego, wzięliśmy też szybki ślub.
Na samym początku było dobrze. Bardzo mnie adorował. Chodził do pracy, a ja gotowałam, sprzątałam, zajmowałam się domem. Podobało mi się to, wreszcie miałam spokój i miejsce dla siebie. Ojciec w końcu przebolał to i chciał odnowić kontakty, później poznać wnuka. Zgodziłam się natychmiast.
Wszystko zmieniło się po urodzinach dziecka. Mąż w ogóle przy nim nie pomagał. Zaczęły się kłótnie, mówił mi, że skoro się nie dokładam do mieszkania, to nie mogę korzystać z żadnych jego rzeczy – telewizora, konsoli. Bardzo szybko zaczął znikać w piątek wieczorem i wracać pijany.
Myślałam, że to wszystko przez dziecko, które było dla mnie strasznie zajmujące. Musiałam się nim zajmować niemalże non-stop, a gdy mąż przychodził pijany, nie robiłam mu wyrzutów. W końcu pracował cały dzień i on sam zarabiał na naszą rodzinę. Bardzo dużo razy mi to powtarzał w kłótniach, czasami wrzeszczał, że jak mi się nie podoba, mogę wrócić do własnego ojca.
Bardzo szybko popadłam w rutynę. Nie miałam chwili czasu dla siebie. Nasz synek okazał się być chory, potrzebował rehabilitacji, specjalnego przedszkola, psychologa, zajęć ruchowych. Wszystko robiłam sama i czułam się źle, gdy zabrakło mi czasu na zrobienie dobrego obiadu dla męża. Coraz częściej przychodził pijany, ale nigdy nie robił tego w domu przy dziecku, nie widziałam więc problemu.
Dopiero siostra mi uświadomiła, że coś jest nie tak, gdy przyszła w odwiedziny, on ciągle spał pijany. Nie było go w domu od piątku do poniedziałku, a ja nie wiedziałam, gdzie w ogóle się podziewał. Kryłam go przed siostrą, kłamałam, że miał umówiony “męski weekend” z kolegami, że wyjechali na koncert. Robiłam to kilka razy, dopóki siostra nie zaczęła zauważać, że mąż ma ciągle “męskie weekendy”, a ja od kilku lat nie miałam dnia dla siebie.
Nie wiem, co robić. Praktycznie z nim nie rozmawiam, w międzyczasie urodziło nam się jeszcze jedno dziecko. Nie mam wykształcenia i nie wiem, gdzie mogłabym pójść. Byłam na wizycie u psychologa, uświadomił mi, że mogę być współuzależniona. Nie wiem, czy to prawda i co mogłabym zrobić. Nie chcę opuszczać męża.